"Obowiązkiem redaktora jest poszukiwanie"
Rozmowa z ks. dr Ireneuszem Skubisiem - redaktorem naczelnym tygodnika "Niedziela".


Ksiądz Prałat jest redaktorem naczelnym największego tygodnika katolickiego w kraju, o nakładzie bodajże 320 tysięcy.
- Nakład jest rzeczą zmienną, zależną od zapotrzebowania, ale przyjmujemy około 320 tysięcy. Tyle drukujemy dla Polski i Polaków na całym świecie. Nakład nadal rośnie, ale nie uważam, że jest to dużo w kraju katolickim, biorąc pod uwagę, iż są w tej ilości edycje dla 16 diecezji.
- Był czas, że nakład "Niedzieli" był na poziomie "Gościa Niedzielnego", a dziś "Niedziela" wyraźnie go wyprzedza; także według badań Instytutu Spraw Publicznych "Niedzielę" czyta 58 % księży, a "Gościa Niedzielnego" 43%.
- Każde z tych pism realizuje własne plany i swoją formułę wydawniczą. Cieszą mnie zarówno sukcesy "Gościa Niedzielnego", jak i "Niedzieli". Każde pismo idzie swoją drogą, co w warunkach wolnego rynku jest normalne.
- "Niedziela" drukuje 16 wkładek diecezjalnych, wydaje Bibliotekę "Niedzieli", jest w internecie, wciąż się rozwija...
- Musimy to robić, skoro jesteśmy na rynku. Musimy szukać nowych form, zaplecza itp. Raz w miesiącu wydajemy "Niedzielę Dzieciom" o podwójnej objętości w stosunku do poprzedniej wersji. Cieszy się ona powodzeniem nie tylko u dzieci, ale i wśród księży, katechetów. Jest pomocna w katechezie ze względu na opracowanie okresu liturgicznego z odpowiednim doborem pieśni itp. W "Niedzieli" ukazuje się też "Czyn Katolicki" - edycja przeznaczona dla Akcji Katolickiej w Polsce. Jest "Niedziela Akademicka" dla ludzi mających wyższe wymagania intelektualne. Wydawaliśmy "Niedzielę Młodych" i przymierzamy się do jej kontynuacji w zmienionej formie. Drukujemy także odrębny miesięcznik "Moje Pismo Tęcza" dla dzieci od 4 do 9 roku życia, które ma pomóc rodzicom i rodzinom w rozmowach z dziećmi o Panu Bogu. Jest Biblioteka "Niedzieli" - już około 60 książeczek - jak sądzę, przydatnych księżom i inteligencji katolickiej, studentom, duszpasterstwom akademickim, ludziom, którzy chcieliby dogłębniej poznać Kościół i zagadnienia związane z teologią i dyscyplinami kościelnymi.
- "Niedziela" staje się coraz bardziej gazetą opiniotwórczą. Przez jej łamy przewijają się znaczące postacie, nie tylko kraju. Różne osoby świata politycznego zapewne zabiegają o kontakt z pismem, by kształtować swój publiczny wizerunek.
- Niewątpliwie do natury polityków należy poszukiwanie nagłośnienia. Są tacy, którzy na łamach "Niedzieli" szukają możliwości publikacji swych tekstów czy wywiadów - uważam to za normalne. Jesteśmy zainteresowani wypowiedziami typu społecznego, moralnego, etycznego, ale także nie możemy być całkowicie zamknięci na wypowiedzi polityczne, zwłaszcza, jeśli nie mają charakteru skrajnego. Staramy się prezentować różne punkty widzenia rzeczywistości.
- "Niedzielę" tworzy zespół - jak mi wiadomo - około 140 osób.
- Zespół jest duży, ze współpracownikami w kraju i za granicą stanowi kilkaset osób. Przesyłają do nas teksty, telefonują, porozumiewają się z nami przez internet. W dzisiejszych czasach wielkie redakcje nie muszą skupiać ludzi w jednym miejscu, bo dzięki współczesnej technice mamy szansę rozmów i kontaktów z całym światem.
- Od pracowników mogłem się dowiedzieć, że w redakcji "Niedzieli" panuje wspaniała rodzinna atmosfera, co jest z pewnością zasługą Księdza Redaktora. Niemniej sądzę, iż Ksiądz ma swoje wyraźne wymagania i własną wizję kształtu pisma.
- Jakąś wizję winno się zawsze mieć, ale też człowiek powinien być osobą poszukującą. Obowiązkiem redaktora jest poszukiwanie. Nie można sobie powiedzieć, że wszystko już wiem, że mam ostatecznie wyznaczoną niezmienną linię i niewzruszone przekonanie, że droga jest absolutnie pewna. Oczywiście pewne są zasadnicze dane stanowiące o Kościele, o katolicyzmie, ale jest wiele spraw obocznych, które pozwalają czy zmuszają do poszukiwań. W kwestiach doktrynalnych, dotyczących wiary, doktryny moralnej itd., trzymamy się nauki Kościoła, ale w innych przedstawiamy różne stanowiska i nawet możemy dostawać za to cięgi, bo takie jest życie, gdzie się drwa rąbie, tam są i wióry. Może się i trafić błąd.
- Czy zatem obecne czasy można ocenić jako trudniejsze czy łatwiejsze dla Kościoła w Polsce w porównaniu z tymi przed rokiem 1989?
- Powiedziałbym, że na pewno nie są łatwe. Wymagają wielkiej otwartości oczu, refleksji, studium, dyskusji, dialogu... Kiedyś mówiło się, że jest czarne i białe, ale z czasem rzeczywistość staje się coraz barwniejsza. Trudniej dziś odczytać to, co jest najwłaściwsze, trzeba ciągle szukać. Życie jest bogate, skomplikowane, wielowarstwowe. Kościół ma wielką rolę do spełnienia i do tej roli musimy się przygotowywać stale - wszyscy - księża biskupi, profesorowie seminariów, duchowni, świeccy, a więc także publicyści.
- Historia "Niedzieli" zaczęła się przed wojną, jako pisma diecezjalnego. Jakie to były początki?
- W roku 1926 pierwszy biskup częstochowski Teodor Kubina ustanowił ks. Wojciecha Mondrego redaktorem naczelnym nowego pisma. Ksiądz biskup zanim został ordynariuszem w Częstochowie, był redaktorem "Gościa Niedzielnego" w Katowicach i stąd doskonale rozumiał istotę prasy katolickiej. Nakład wynosił 8 tysięcy, czasami dochodząc do 20 tys. Potem była przerwa spowodowana wojną. Tak się złożyło, iż po Powstaniu Warszawskim znalazła się w Częstochowie wybitna pisarka Zofia Kossak Szczucka i właśnie ona z ks. dr Antonim Marchewką udała się w delegacji do bpa Kubiny, aby reaktywować pismo. I tak "Niedziela" była wydawana do 1953r, już jako pismo ogólnopolskie w nakładzie do 94 tysięcy. Po śmierci Stalina w związku z natężeniem prześladowań "Niedziela" wraz z szeregiem innych pism została zawieszona. Przerwa trwała do 1981r. Wówczas zostałem redaktorem naczelnym, otrzymaliśmy przydział papieru do nakładu 100 tys. i objętości 8 stron. Najpierw przydzielono nam drukarnię w Opolu, potem przenieśliśmy się z drukiem do Częstochowy, a potem do Kielc, zwiększając objętość do 12 stron. Dziś, jak już mówiliśmy, drukujemy ok. 320 tys. egzemplarzy. Wraz ze wszystkimi wkładkami łącznie jest to ok. 120 stron objętości. Wydawanie edycji diecezjalnych jest dosyć pracochłonne, wymaga stałego kontaktu z redakcjami lokalnymi.
- "Niedziela" czasami jest cytowana przez "Gazetę Wyborczą" i to często złośliwie, ale i "Niedziela" chętnie cytuje "istotne" wypowiedzi z tamtej strony...
- Nie można się dziwić, że ktoś odpowiada na odmienne opinie czy poglądy. Zdarza się przy tym, że dziennikarze są kąśliwi, jednak staramy się tonować ostre wypowiedzi i dbamy o to, aby były rzetelne i jasno prezentowane. Chcę, aby jak najmniej było personalnych "dotknięć", ale różnice są i zawsze będą.
- Ksiądz Profesor jest wykładowcą prawa kanonicznego, czy zatem zainteresowanie dziennikarskie pojawiło się w Księdza życiu wcześniej niż prawo kanoniczne? Czy ksiądz myślał kiedyś o tym, że będzie prowadził ogólnopolską gazetę?
- Nie myślałem o tym. Choć w seminarium wygrałem konkurs na prowadzenia gazetki i ksiądz rektor uczynił mnie redaktorem naczelnym. Na pewno było to jakieś doświadczenie. Byłem też później redaktorem Częstochowskich Studiów Teologicznych - wyszło kilkanaście tomów. Byłem też odpowiedzialny w tamtym czasie za wydawnictwo diecezjalne. Wydałem kilka książek, zabiegając o druk, papier itd. Można więc powiedzieć, iż pewne doświadczenie miałem.
- Gazeta jest domem Księdza Profesora - tak fizycznie, jak i w przenośni.
- Uważam, że pismo "Niedziela" jest takim domem czy parasolem słowa, które jest roztaczane tam, gdzie są Polacy, gdzie to pismo jest czytane. I pod tym parasolem ja chętnie znajduję swoje schronienie.
- Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Roman Czepe


powrót