Ks. Tadeusz Krahel
Ks. prałat Karol Lubianiec

Ks. K. LubianiecWielce szanowaną postacią w Archidiecezji Wileńskiej był ks. prałat Karol Lubianiec. Uważano go za świętego. Był wychowawcą wielu pokoleń kapłańskich, założycielem zakładów opiekuńczych w Wilnie i okolicach, inicjatorem budowy kościoła Serca Jezusowego w Wilnie oraz znanym misjonarzem na Kresach. Już za życia miał swoim imieniem nazwaną jedną z ulic Wilna. Zginął rozstrzelany przez Niemcow w nieznanym dokładnie miejscu.

Ks. Karol Lubianiec urodził się 7 I 1866 r. w miejscowości Lubiańce w parafii Nacza w powiecie lidzkim. W latach 1875-1879 uczył się w Wilnie w gimnazjum. Potem pracował gdzieś w biurze, czy nie w głębi Rosji. W 1886 r. wrócił na wieś i pracował na roli. Zimową porą uczył wiejskie dzieci sztuki czytania i pisania. W tym czasie budzi się w nim powołanie kapłańskie. W autobiografii napisał: "Stopniowo rozwinął we mnie Pan Bóg powołanie do stanu duchownego, by całkowicie oddać się Bogu i narodowi i z większem powodzeniem na tem polu pracować. W 1889 r. wstąpiłem do Seminarium w Wilnie. Po ukończeniu Seminarium Zwierzchność Diecezjalna wysłała mię do Akademii Duchownej w Petersburgu, gdzie Rektorem był biskup Symon. Ukończyłem ją w 1898 r. ze stopniem naukowym magistra św. teologii; w tymże roku 31 maja byłem wyświęcony przez Biskupa ś.p. Niedziałkowskiego, Rektora Akademii na kapłana (...) Biskup ś.p. Zwierowicz powołał mię na stanowisko profesora w Seminarium i powierzył mi pieczę duchowną nad alumnami w charakterze ojca duchownego. Potem jednocześnie przez trzy lata pełniłem urząd assesora w konsystorzu, a w 1906 r. biskup Ropp mianował mię wiceregensem Seminarium, na którym to stanowisku będąc jednocześnie profesorem pozostaję dotychczas. W r. 1917 Administrator Diecezji Wileńskiej Prałat Michalkiewicz wprowadził mię do Kapituły Katedry Wilenskiej w charakterze kanonika kapitulnego." Ta zwięzła autobiografia, napisana w 1919 r., ukazuje najważniejsze dane biograficzne z tego okresu. Nie mówi nic tylko o działalności społecznej.

Tymczasem ks. Lubianiec, zajęty pracą z alumnami w Seminarium, widział też biedę i potrzeby mieszkańców Wilna, zwłaszcza z przedmieść. Z myślą o nich założył w 1907 r. Towarzystwo Domu Serca Jezusowego na przedmieściu Wilcza Łapa. Tu przy ul. Dobrej Rady pobudował ks. Lubianiec kościółek Opatrzności Bożej i cztery budynki, w których mieściła się "Ochrona" i "Internat", dające przytułek dla około 500 osób (w 1918 r.), w tym dla ok. 300 dzieci do 12 lat. Założono tu szkołę miejską oraz warsztaty, w których dziewczęta i chłopcy uczyli się zawodu. Wyroby z tych warsztatów sprzedawano we własnym sklepie. Towarzystwo to utrzymywało również "Betanię", schronisko dla starszych i chorych przy ul. Konarskiego 13. Oprócz tego założył ks. Lubianiec podobne ochrony poza Wilnem, w Czarnym Borze i Laurowie. Po śmierci zaś ks. Napoleona Dyakowskiego, zamordowanego przez bolszewików w 1920 r., przejął pod swoją opiekę zakłady rzemieślnicze przy ul. Stefańskiej. W wolnej już Polsce przekazał te swoje zakłady opiekuńcze zgromadzeniom zakonnym. Salezjanom oddał zakłady przy ul. Dobrej Rady i przy ul. Stefańskiej, siostrom Urszulankom Szarym - w Czarnym Borze, a Salezjankom - w Laurowie. Betanię natomiast przekształcił z czasem w dom dla księży emerytów i przekazał stowarzyszeniu kapłanów "Unitas".

W trosce o duszpasterstwo i życie religijne przedmieść wileńskich ks. Lubianiec zainicjował budowę kościoła Serca Jezusowego w największej parafii wileńskiej, Wszystkich Świętych. Projektantem tej świątyni był znany architekt i rzeźbiarz Antoni Wiwulski, autor Pomnika Grunwaldzkiego w Krakowie i Trzech Krzyży w Wilnie. Jak wynika z listów Wiwulskiego do ks. Lubiańca, sprawa projektu i budowy tego kościoła rozważana była już od 1906 r. i popierał to dzieło biskup wileński Edward Ropp. W 1913 r. odbyła się uroczystość poświęcenia kamienia węgielnego pod tę świątynię, a w 1917 r. rozpoczęto w niej odprawiać nabożeństwa i z czasem utworzono parafię, liczącą prawie 15 000 wiernych. Dziś, niestety, tej świątyni nie ma. Nie była jeszcze wykończona i została zabrana przez władze komunistyczne na inne cele, przebudowana tak, że nie można poznać, iż miała to być świątynia. Gdyby była zrealizowana do końca, górowałaby nad całym Wilnem, podobnie jak Trzy Krzyże, tylko z innej strony miasta. Dzisiaj widomym śladem po tym dziele jest w tym miejscu ul. Wiwulskiego.

Głównym zajęciem ks. Lubiańca była praca w Seminarium. Szczególnie zaznaczył się tu jako wychowawca, spowiednik i wicerektor. Ks. prof. Michał Sopoćko, pisze o ks. Lubiańcu, że "umiejętnie zwracał uwagę na nieodłączne od życia wspólnego usterki, za które upominał z miłością i współczuciem, unikając cierpkości. Nawet wymierzając czasami kary, wzbudzał ku sobie miłość, gdyż potem nie pamiętał o winie i niczym nie zdradzał, że myśli o niej. Karcił czyn niewłaściwy, ale szanował osobę, która się go dopuściła". Cytując zaś wypowiedź kapłana, wychowanka ks. Lubiańca, pisze: "Sama jego postać, jako prawdziwego ascety, budziła respekt w każdym, kto miał szczęście spotkać się z tym kapłanem, zawsze uśmiechniętym, pełnym energii i ujmującej dobroci".

Marzeniem ks. Lubiańca była praca dla jedności Kościoła. Dlatego też poświęcił się pracy misyjnej na wschodnich terenach Archidiecezji Wileńskiej. Najpierw (od 1929 r.) zorganizował placówkę w Minojtach, jako ośrodek pracy misyjnej, a następnie (w 1935 r.) osiadł koło Kraśnego w dekanacie Mołodeczno w małej miejscowości Plebania, przy ubogim kościółku filialnym. Tu pracując był też dziekanem dekanatu mołodeczańskiego. Budził ogólny szacunek swoim podejściem do ludzi, swoją pobożnością i umartwieniem. W tej miejscowości zastała go też II wojna światowa. Przeżył ciężkie chwile pod władzą sowiecką. Był na liście przeznaczonych do wywózki, ale ocalał. W tym okresie pełnił obowiązki wikariusza generalnego na teren tej części Archidiecezji Wileńskiej, która znalazła się w granicach Białoruskiej Republiki Radzieckiej. Miał szersze uprawnienia niż inni dziekani.

Po wkroczeniu Niemców nadal ofiarnie pracował, mimo podeszłego wieku. Miał skończone 75 lat. Wyjeżdżał nawet do Mińska i okolicznych parafii, aby tam służyć pomocą katolikom, którzy teraz odzyskiwali świątynie i prosili o kapłanów. Ponieważ cieszył się wielkim poważaniem i autorytetem u wszystkich, jego działalność nie podobała się władzom okupacyjnym. To z pewnością było przyczyną jego uwięzienia i rozstrzelania. Niestety, nie mamy dokładnej daty jego śmierci. Według ks. Sopoćki uwięziony został 22 VII 1942 r. w Wilejce i następnego dnia rozstrzelany w lesie. Natomiast według ks. W. Szołdrskiego, ks. W. Jacewicza i ks. J. Wosia rozstrzelany został 28 IX 1942 r. Nie wiadomo gdzie spotkała go męczeńska śmierć i gdzie spoczęły jego doczesne szczątki. Miejscowa ludność jego śmierć skomentowała krótkim powiedzeniem - "zabili świętego".


powrót