Ks. Tadeusz Krahel
W 60-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej


   Każdego roku dzień 1 września przypomina nam tragiczny wybuch II wojny światowej. W tym dniu na polskim niebie pojawiły się wrogie samoloty i na spokojne polskie wioski i miasta posypały się bomby. W granice nasze wdarł się wróg. Bezwzględnie niszczył i uśmiercał. Rozpoczęła się niebywała w dziejach martyrologia naszego narodu. Nawała niemiecka i w kilkanaście dni później również sowiecka zdruzgotały nasze państwo. Tak krótko cieszyliśmy się odzyskaną niepodległością. Tylko 20 lat.
   
   Wobec miażdżącej przewagi wrogów, nawet najbardziej dzielna i ofiarna obrona granic nie mogła zapobiec klęsce. Mieliśmy wprawdzie potężnych sojuszników i podpisane przez nich zobowiązania, że w dwa tygodnie od wybuchu wojny całością swych sił uderzą znad Renu na Niemcy, a od pierwszego dnia wspomagać nas będą lotnictwem, ale nie dotrzymali niczego. Poza deklaracją, że wypowiadają III Rzeszy wojnę, nie ruszyli się wcale. Można powiedzieć, że nas zdradzili.
   Ta wojna i okupacja naszych ziem trwała 6 długich lat. Zginęły w niej miliony Polaków, miliony wywieziono na zesłanie na Syberię, do Kazachstanu bądź za koło polarne europejskiej części Rosji, a także na przymusowe roboty do Niemiec. Miliony zamęczono w obozach koncentracyjnych niemieckich i sowieckich łagrach. Poległo wiele tysięcy polskich żołnierzy. Tak wielkich strat nasz naród nigdy nie poniósł w swojej ponad tysiącletniej historii. Można się zastanawiać, czy ta wojna była do uniknięcia, czy była do wygrania. Biorąc pod uwagę położenie Polski - między dwiema potęgami, Niemcami i Rosją sowiecką, szykującymi się do zbrojnego opanowania świata, nie było innego wyjścia, jak bronić swej wolności i liczyć na pomoc sojuszników z Zachodu.
   I rząd i naród polski były jednej myśli. Wszyscy pragnęli bronić Ojczyzny. Nie rachowano sił i nie martwiono się beznadziejnym położeniem strategicznym. W narodzie panował prawdziwie rycerski duch i wielkie umiłowanie wolności, Ojczyzny. To było dziedzictwo minionych stuleci, a także wynik patriotycznego wychowania i w Kościele i w międzywojennej szkole. Tej szkole należy się prawdziwe uznanie.
   Trzeba podkreślić, że klęska z września 1939 r. nie załamała naszego narodu. Od razu poczęło się tworzyć państwo podziemne i to o niespotykanych nigdzie na świecie rozmiarach. We Francji odtworzyły się najwyższe władze państwa polskiego. Na Zachodzie i Wschodzie formowały się oddziały wojska polskiego. A w kraju szykowała się do powstania kilkusettysięczna Armia Krajowa. Byliśmy najwierniejszym sojusznikiem koalicji antyhitlerowskiej. A ta znowu nas zdradziła oddając Polskę pod dominację sowiecką i godząc się na zagarnięcie olbrzymiej części terytorium polskiego państwa.
   Dziś już z pewnej perspektywy patrzymy na lata wojny, a także i na te ponad 50 lat od zakończenia wojny. Nie ma hitlerowskich Niemiec, rozpadł się także komunistyczny Związek Sowiecki. Odzyskaliśmy wolność. Tej wolności nikt nam nie dał w darze. Rok 1989 i wolność były efektem tej walki, jaką naród polski toczył przez cały okres powojenny. Walka o prawa narodu - i te religijne i te polityczne - można powiedzieć, że toczyła się pod duchowym kierownictwem Kościoła, a zwłaszcza Prymasa Tysiąclecia - kard. Stefana Wyszyńskiego. A moc ducha i Ewangelia Chrystusowa - Ewangelia Prawdy, Miłości i Wolności - głoszona całemu światu przez naszego wielkiego Rodaka - Papieża Jana Pawła II...
   Nie mogę zapomnieć tego spotkania młodzieży świata z Ojcem św. Janem Pawłem II na Jasnej Górze w 1991 r. Tam przedstawiciele młodzieży z całego świata m. in. mówili o problemach swoich krajów i Kościoła w ich krajach. Przedstawiciel młodzieży polskiej krótko scharakteryzował sytuację w naszym kraju. Mówił – przez dziesiątki lat walczyliśmy o wolność. A teraz ją mamy. Nastał czas budowania. Ale budowanie bywa trudniejsze od walki... Tak, budowanie bywa trudniejsze od walki. Ostatnie 9 lat dobitnie to nam pokazały. Widzimy, z jakim trudem idzie zagospodarowywanie odzyskanej wolności i budowanie lepszej i sprawiedliwszej Polski. Gdy walczliśmy, wiedzieliśmy, kto jest naszym wrogiem i kto jest po naszej stronie. A teraz...
   Jakże wielu przywdziewa owcze skóry. Siły dawnego systemu i jawnie i skrycie bronią swoich partyjnych interesów. Trudno się we wszystkim połapać. Ludzie się pogubili, gonią za sprawami tego świata pomijając zasady i wartości, pomijając dobro Ojczyzny. Dziesiątki lat sączenia wrogiej ideologii, walki z Bogiem i patriotyzmem, pozostawiło w nas smutną spuściznę. Może wielu nie zdaje nawet z tego sprawy.
   Trzeba zresztą wyraźnie powiedzieć, że znaleźliśmy się w bardzo złożonej sytuacji. Dostaliśmy się pod dominację światowych sił, które dążą do stworzenia na świecie tzw. globalnego imperium, w którym mają zniknąć państwa narodowe, a ludzie mają się obywać bez więzi rodzinnych, bez Ojczyzny i bez Boga. Unia Europejska przecież powinna być Europą Ojczyzn, a nie wspólnotą euroregionów. Za wspólną Europą Ojczyzn, w której szanowane byłoby dziedzictwo narodów, ich tradycja, kultura i religia, opowiada się i Ojciec Święty Jan Paweł II. Dziś jesteśmy zagrożeni utratą wszystkiego, co jest nam najdroższe, nawet niepodległości.
   Może powiemy - zbyt pesymistyczna to wizja, jaką kreślę przed Wami. Ale obserwacja tego, co się dzieje w naszym kraju - nie napawa optymizmem. Gdy wybuchła II wojna światowa - byliśmy mocni duchem, wiarą w Boga i umiłowaniem Ojczyzny, prawdziwym patriotyzmem. Dziś nasze siły wewnętrzne osłabły. Na to osłabienie ducha narodu pracowały dziesiątki lat siły poprzedniego reżimu, a w ostatnich latach pracują nad tym środki przekazu. Kto za nimi stoi? Czy służą one narodowi? Moc naszego ducha niszczy pogoń za pieniądzem, za używaniem dóbr tego świata. Jakże wielu woli rozpłynąć się w tym odwracającym się od Boga świecie, niż bronić naszego dziedzictwa narodowego. Niepewną wizję dobrobytu przedkładają nad dobro własnego państwa i swojej duszy.
   Dzień 1 września - 60-a rocznica wybuchu II wojny światowej – skłania nas do refleksji i do modlitwy. Powinniśmy polecać Bogu tych, którzy zginęli na polu chwały bohaterską śmiercią w obronie Ojczyzny, także wszystkich zamęczonych w więzieniach, w obozach i łagrach. Bardzo serdecznie i z wielką wiarą i ufnością trzeba nam także prosić Boga za Ojczyznę naszą, za jej teraźniejszość i przyszłość, za wszystkie trudne i niepokojące nas sprawy, za sprawujących władzę, za najbardziej zagrożonych: bezrobotnych, rolników, robotników likwidowanych bądź zagrożonych likwidacją czy niewłaściwą sprzedażą zakładów, za cały naród, aby nie tracił nadziei, lecz na Bożej prawdzie i miłości do każdego człowieka budował przyszłość. Wszystkim nam dziś trzeba starać się należycie zrozumieć naukę płynącą z ciężkich doświadczeń naszej przeszłości i angażować się odważnie w dzisiejsze sprawy swojej Ojczyzny.


powrót