Ks. Stanisław Strzelecki
Bojaźń Boża drogą do Miłosierdzia
Orędzie zbawcze Starego Przymierza dogłębnie przeniknięte jest prawdą o Bożym Miłosierdziu. Znamienne jego przejawy wobec człowieka, całej ludzkości, szczególnie zaś wobec narodu wybranego, zostały na kartach Pisma Świętego ukazane nader wyraziście. Bogactwo dziejowych doświadczeń, interpretowanie w świetle żywej wiary w Boga, pozwalało Izraelowi odkrywać wciąż na nowo, że na Boże zmiłowanie można i trzeba liczyć zawsze, nawet w sytuacjach po ludzku biorąc beznadziejnych. Stąd całe życie religijno-moralne ludu Przymierza daje się sprowadzić do poszukiwania dróg, jakimi najpewniej można dotrzeć do źródła miłosiernej miłości Bożej i czerpać z niego na miarę zagrożeń oraz potrzeb.
Jedną z takich dróg, szczególnie uprzywilejowaną i zalecaną w parenezie biblijnej, jest postawa religijnej bojaźni Bożej. Stanowi ona niejako klucz do skarbca Bożego Miłosierdzia, sprawia bowiem, iż otwiera się on dla tych, którzy sami potrafią otworzyć się na jego nieocenioną zawartość. Dlatego mędrzec natchniony tak usilnie zachęca:
Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, 
nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, 
a nie przepadnie wasza zapłata.
Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania 
(Syr 2, l-9) .

Na czym polega istota tej Bożej bojaźni?

Uczuciem, jakie przenika ludzkie serce w obliczu wielkości potęgi i majestatu Boga, jest święty lęk, świadomość własnej małości i ograniczeń. Jednakże to spontaniczne uczucie, równoważone poznawaniem Boga przez Jego rozliczne dobrodziejstwa, skłania do pełnego czci uwielbienia. Bóg odbierany jest jako rzeczywistość, której nie da się uniknąć, ani zlekceważyć bez szkody dla siebie: trzeba o niej pamiętać, czcić i respektować jej wolę.
Postawa bojaźni stanowi zaledwie punkt wyjścia dla kształtowania autentycznych relacji pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Na pewno nie jest ich celem, ani też jedynym i wystarczającym motywem. Zniżająca się do możliwości człowieka pedagogia Boża, zarysowana na kanwie dziejów zbawienia, pomaga mu przejść nie łatwą drogę od zwykłego strachu przed wszechwładnym Bóstwem do przenikniętego synowską czcią powierzenia się dobremu, miłosiernemu Ojcu. Dobroć Boża wyraża się w słowach "nie bój się" lub "nie lękajcie się", którymi Bóg pomaga swoim wybranym przezwyciężyć obezwładniający ich lęk, będący pozostałością zerwania pierwotnej więzi przez grzech. Dodaje odwagi i męstwa do pokonywania trudności na wskazanych przez Siebie drogach, zapewnia o swojej gotowości wspierania w potrzebie. Przez coraz to nowe dowody miłości i miłosierdzia, Pan Bóg z niewyczerpaną cierpliwością stara się przekonać istoty ludzkie, że mogą i powinny Mu zaufać we wszystkich sytuacjach życia. Mówi o tym Psalmista:
Oto oczy Pana nad tymi, którzy się Go boją, 
nad tymi, co ufają Jego łasce (Ps 33,18).

Łaskawa dobroć Boża nie niweczy w człowieku naturalnego uczucia bojaźni i lęku, lecz je uszlachetnia, czyni zeń siłę mobilizującą i twórczą w kształtowaniu żywej wiary i prawidłowych zachowań moralnych. Biblijna postawa wiary implikuje, oprócz synowskiej bojaźni, także ufne posłuszeństwo i nadzieję, że zbawcze zamysły Boga urzeczywistnią się dzięki Jego wszechmocy, wierności i Miłosierdziu. Bojaźń pozostaje już tylko czujną obawą rozminięcia się z Bożym pragnieniem dobra dla ludzi, zawinionego znalezienia się poza zasięgiem Bożego planu zbawienia. Staje się troską o dokładne przestrzeganie Prawa, pojmowane jako wykładnik woli Bożej, warunkujące skuteczność działania Przymierza.
Lud Boży, kierując się instynktem życia i mądrością wiary, nie odczuwał i nie odbierał wymagań Prawa jako narzuconego sobie ciężaru, lecz potrafił w nich dostrzec wyraz łaski i Miłosierdzia swego Pana. Dziękował za dar Prawa, którego serce stanowił Dekalog i wiedział z własnego doświadczenia, że jeżeli czego powinien się obawiać w najlepiej pojętym dobru własnym, to tylko udaremnienia norm Prawa wobec siebie. W tym duchu, mając na względzie wymagania Przymierza, Mojżesz zwraca się do swego narodu:
A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, żebyś się bał Pana, Boga swojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twemu, z całego swojego serca i z całej swej duszy strzegł poleceń Pana i Jego Praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twego dobra (Pwt 10,12).
Autentyczna bojaźń Boża to szeroko rozumiana pobożność, która nie tylko nie wyklucza miłości, lecz wręcz nie może bez niej istnieć, ani też działać. Bojaźń ta jest w istocie synonimem miłości, która ma być zasadniczym motywem wiernego przestrzegania wszystkich nakazów i praw Jedynego Boga. Synowska bojaźń, przezwyciężając wszelkie małoduszne opory i lęki, pomaga odkrywać oblicze wszechwładnego Boga jako miłującego i miłosiernego Ojca, by na Jego miłość odpowiedzieć ochoczym i ufnym posłuszeństwem wiary.
Tym, co najbardziej udaremnia Boży zamysł zbawczy wobec człowieka, jest grzech. Jako przyzwolone zło moralne przenika do ludzkiego serca, niszczy życiodajną przyjaźń z Bogiem. Wartość Bożej bojaźni polega i na tym, iż jest ona także bojaźnią grzechu jako obrazy Boga, bojaźnią uchybienia woli Bożej, zorientowanej na dobro człowieka. W sytuacji grzechu bojaźń Boża pozwala uświadomić własną winę, uwrażliwia na nią sumienie i każe odwoływać się do Bożego Miłosierdzia, które jest nieskończenie większe niż jakikolwiek ludzki grzech. Przebaczenie winy skruszonemu grzesznikowi staje się zarówno świadectwem, jak i triumfem miłosiernej miłości Bożej w ludzkim sercu.
Prawda o Miłosierdziu, które skutecznie przywołuje pokorna, świadoma swoich ograniczeń bojaźń Boża, przenikająca serce człowieka, rozbrzmiewa w słowach Psalmisty:
Jak wysoko niebo wznosi się nad ziemią,
tak można jest łaskawość Pana dla tych, co się Go boją. 
Jak jest odległy wschód od zachodu,
tak daleko odsuwa od nas nasze występki. 
Jak się lituje ojciec nad synami,
tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją. 
Wie On, z czego jesteśmy utworzeni,
pamięta, że jesteśmy prochem 
(Ps 103, 11-14).


powrót