Miłosierdzie jest źródłem nawrócenia

1. Dzisiaj przypada wspomnienie Patrona naszego miasta, bł. ks. Michała Sopoćki. 15 lutego 1957 r. zakończył swoją doczesną pielgrzymkę i powrócił do Domu Ojca, aby tam spotkać Jezusa Miłosiernego, któremu oddał całe swoje życie. Ksiądz Michał sam doznał tak wiele miłosierdzia, że spalało go pragnienie, aby i inni mogli go zakosztować i doświadczyć. Kiedy odszedł z tego świata, poszedł więc na spotkanie z Jezusem, który go wybrał i któremu za pośrednictwem s. Faustyny zlecił szerzenie w całym świecie Bożego miłosierdzia. A jak wielkie i radosne było to spotkanie Jezusem Miłosiernym, możemy sobie tylko wyobrazić.

Błogosławiony Michał podkreślał nieustannie, że miłosierdzie jest wpisane w naturę samego Boga, o czym przypomina w wielu miejscach Pismo Święte. Już Księga Wyjścia mówi, że Bóg jest miłosierny (por. Wj 34, 6), a Psalmista dopowiada, że Jego miłosierdzie trwa na wieki (por. Ps 136). Bóg będąc miłosiernym, z pokolenia na pokolenie obejmuje każdą osobę, która Mu ufa, i przemienia ją, obdarowując swoim własnym życiem.

Bóg nieustannie objawia siebie i swoje miłosierdzie, aby człowiek Go poznał i otworzył się na Jego miłość miłosierną, aby ją przyjął. Czyni to dlatego, że Jego naturą jest obdarowywanie. Objawia się człowiekowi jako Stwórca i Pan wszelkiego stworzenia, który jest dobrym Ojcem i Dawcą życia (por. Rdz 1–2; por. Kol 1, 15–20). W Nim człowiek znajduje swoje dopełnienie i sens swojego życia, a w konsekwencji radość i szczęście.

2. Jezus w swoim nauczaniu często powracał do tej prawdy. Chciał, aby każdy kto do Niego przychodzi i słucha Go, dobrze tę prawdę pojął i zrozumiał. Dlatego też dla lepszego zobrazowania nieskończonego miłosierdzia Bożego posługiwał się różnymi przykładami, jak choćby tym o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie, którą faryzeusze skazywali na śmierć, zaś Jezusa, uwolniwszy od słabości, odesłał ją ze słowami: idź i nie grzesz więcej. Podobnie i w przypadku jawnogrzesznicy (por. Łk 7, 36-50), która przyszła do Jezusa i namaściła Mu olejkiem stopy, obmyła je łzami i osuszyła swoimi włosami. Widząc, co uczyniła, Jezus powiedział do zgorszonych faryzeuszy: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała”, zaś do faryzeuszy dodał: „A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje”.

Prawdziwym pragnieniem Boga jest okazywać miłosierdzie każdemu, kto tylko ku Niemu się przybliży i o nie prosi. Nie doświadcza miłosierdzia Bożego tylko ten, kto świadomie pozostaje zamknięty w swoim egoizmie. Dzięki miłosierdziu Bóg wchodzi w wewnętrzny dialog z człowiekiem, aby mu okazać swoje ojcostwo, swoją miłość zdolną „do pochylenia się nad każdym synem marnotrawnym, nad każdą ludzką nędzą, nade wszystko zaś nad nędzą moralną, nad grzechem” (Dives in misericordia, 6).

3. Prawda o Bożym miłosierdziu jest szczególnie dla nas ważna w okresie Wielkiego Postu. U ubiegłą środę, posypując sobie głowę popiołem, rozpoczęliśmy przecież czas naszego nawrócenia, podjęliśmy drogę postu i wyrzeczeń, drogę umartwienia naszego ciała i naszych zmysłów, aby się przygotować na spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym. Ta droga poprowadzi nas przez Golgotę, miejsce uświęcone męczeństwem i śmiercią Chrystusa na krzyżu. Jest to miejsce, w którym Jezus wylał na nas całą swoją miłość miłosierną. Na Golgocie splotło się na zawsze życie Jezusa z życiem każdego z nas. Jezus nas odkupił z naszych grzechów i słabości, i pojednał nas na zawsze z Bogiem Ojcem.

Dlatego właśnie jest nam potrzebny Wielki Post, aby się oczyścić z własnych grzechów i słabości i odnowić w sobie moc miłości miłosiernej, aby na nowo przeżyć Chrystusowy dar miłości ukrzyżowanej. Jest to zadanie któremu sami nie podołamy, potrzebujemy Bożego miłosierdzia.

Miłosierdzie Boże jest więc dla nas zachętą, aby w tym czasie wniknąć w głąb własnego życia i usłyszeć głos Boga wzywającego do nawrócenia, do uregulowania swoich starych, zadawnionych, może nawet bardzo przykrych i trudnych spraw, które obciążają nasze życie i nasze sumienie.

Jest też zachętą do oczyszczenia życia z bieżących grzechów i niewierności. A ile ich jest i jakie one są, każdy wie doskonale. Wystarczy tylko choćby pobieżnie prześledzić swoje własne życie od poprzedniej spowiedzi, by zobaczyć ile niepotrzebnych kłótni, pomówień i zazdrości, ile nieprawości, oglądania niemoralnych i nieprzyzwoitych zdjęć w internecie, ile złości, oszustw i nieporozumień, ile, nieuczciwości i niesumienności… a to tylko niektóre z grzechów.

Tak, grzech niestety często dominuje w życiu człowieka. Tego grzechu może nie zawsze dostrzegamy, bo nam brakuje światła Bożego, światła które go wskaże i ukaże całą jego brzydotę. Grzech prowadzi do uśmiercenia obecności Bożej w człowieku, a w konsekwencji jego radości i szczęścia. Dlatego trzeba go za wszelką cenę usuwać, eliminować z życia.

Ksiądz Michał Sopoćko w jednym ze swoich rozważań o Bożym miłosierdziu, mówił: „Grzech zakłócił zgodę z Bogiem i wprowadził do duszy wewnętrzny niepokój i walkę ze sobą. Wyrzuty sumienia nie dają spokoju, powodują straszną udrękę wewnętrzną, której nikt i nic na świecie usunąć nie potrafi. Głosu sumienia nie zagłuszą ani nauka, ani sztuka, ani żadna potęga na świecie. Nie pomogą tu rozrywki i podróże, zabawy i uciechy tego świata. Aż oto przychodzi Chrystus i uspokaja wzburzone sumienia ludzkie. «Odpuszczone są twoje grzechy» (Łk 7, 48). (…) Tę władzę odpuszczania grzechów przekazał Chrystus Apostołom i ich następcom – biskupom i kapłanom – w dniu Zmartwychwstania i w ten sposób zapewnił pokój wewnętrzny i zgodę z Bogiem i z własnym sumieniem dla wszystkich ludzi dobrej woli po wszystkie czasy aż do skończenia świata (Rozważanie I, Pokój a miłosierdzie Boże).

4. Spoglądając więc na własne życie w świetle słów bł. Michała, uświadamiamy sobie, że może jednak potrzebujemy miłosierdzia. Może potrzebuję spotkania z miłosiernym Bogiem, który mi przebaczy moje grzechy i wskaże mi inną drogę, który moje życie przypominające prawdziwy sztorm na otwartym morzu uspokoi i wyciszy, który sprawi, że w moim życiu znów rozbłyśnie słońce miłości, nadziei, radości i nowych perspektyw.

To właśnie teraz, nawet gdyby we łzach wstydu i bólu, prośmy Boga o miłosierdzie. „Miłosierdzie budzi radość – mówi papież Franciszek – bo serce otwiera się na nadzieję nowego życia. Radość przebaczenia jest niewypowiedziana, ale ujawnia się w nas za każdym razem, kiedy jej doświadczamy. U jej początków jest miłość, z którą Bóg wychodzi nam na spotkanie, przerywając otaczający nas krąg egoizmu, abyśmy i my stali się narzędziami miłosierdzia” (Misericordia et Misera, 3).

Jesteśmy dzisiaj w tej świątyni Bożego Miłosierdzia, aby doświadczyć miłosierdzia, doświadczyć go za przyczyną bł. Michała. Choć już wiele lat temu zamilkły jego usta, on wciąż nie przestaje do nas mówić, nie przestaje nas zachęcać i dodawać nam odwagi, aby prosić o miłosierdzie.

Przypomina nam, że wielkość miłości Boga dla grzesznego człowieka odsłania wielkość godności syna, który zawsze jest dzieckiem Boga i ma prawo do Jego miłości. Miłosierdzie sprawia, że uwolnieni z grzechów otrzymujemy na nowo godność dziecka Bożego. Nie doświadczamy przy tym żadnego upokorzenia. Bóg zna naszą biedę i grzeszność, dlatego chce nam pomóc, a nie upokorzyć. To grzech nas upokarza, a Bóg nobilituje. Miłość miłosierna jest mocniejsza niż grzech i śmierć. Dzięki działaniu Ducha Świętego możemy się otworzyć na działanie miłosierdzia i dostrzec swoją godność, która daje nam możliwość zjednoczenia z Chrystusem (por. Dives in Misericordia, 12).

5. Miłość miłosierna jest mocniejsza niż grzech i śmierć! Zapamiętajmy tę prawdę. Niech ona nam towarzyszy i niech nam dodaje odwagi do podjęcia drogi osobistego nawrócenia. Miłosierny Chrystus, przez swoją mękę i śmierć na krzyżu, przybliżył się do nas i zachęca nas, dlaczego zatem nie mielibyśmy się i my zbliżyć ku Niemu, aby uczestniczyć w Jego życiu? Nawrócenie jest owocem miłosierdzia. Korzystajmy z niego obficie, jak zachęca do tego bł. Michał, i nieśmy miłosierdzie innym. Amen.